Podchodziłem do „Spark” od Readdle dwa razy. Właściwie trzy, bo za pierwszym razem uznałem, że to był „pierwszy i ostatni raz”. Czyli dwa w jednym.
Dziwnie to było. Maile się same segregowały. Za długo siedzę w IT, żeby wiedzieć że samo to się tutaj nic nie dzieje ;). Nie pasowało mi to zupełnie. Mam kilka różnych kont pocztowych. W różnych organizacjach. Część przypisane tematycznie, inne czysto funkcyjnie. Sam od lat wiem, co i jak powinienem z nimi robić. Ja sam! Odinstalowałem Sparka po kilku godzinach. No nie! To nie to!
Za pierwszym szukałem nowego programu pocztowego. Mail.app od lat mnie bardziej lub mniej drażnił, więc szukałem.
Drugie podejście odbyło się kilka dni temu.
Dziwnie to było. Maile się same segregowały. Za długo siedzę w IT, żeby wiedzieć że samo to się tutaj nic nie dzieje ;). Ale mi to przypasowało! Mam kilka różnych kont pocztowych. W różnych organizacjach. Część przypisane tematycznie, inne czysto funkcyjnie. Sam od lat zarządzałem nimi ręcznie – decydowałem co i jak powinienem z nimi robić. Ja sam! Po kilku godzinach testów zainstalowałem Sparka na wszystkich swoich urządzeniach. No! To jest to!
Za drugim razem szukałem optymalizacji. Mail.app od lat mi tego nie dawał.
Instalacja Sparka i „poddanie” się innej filozofii było jednym z elementów zmian, które wdrożyłem ostatnio u siebie. Wychodzę popracować koncepcyjnie do „biura” w osiedlowym bistro. Uciąłem 90% powiadomień z SM i tego typu aplikacji, zostawiając tylko te niezbędne pod względem zawodowym. Wdrożyłem tryby skupienia na OS i nadal je dopracowuję.
Od tego czasu deleguje szybciej. Mam większy fun z otwierania kompa niż kiedyś. Uczę się także pić espresso :). Gdybym miał posłużyć się wyświechtanym pseudofilozoficznym wehikułem, napisałbym że czerpiąc z doświadczeń sportów wytrzymałościowych zacząłem bodźcować organizm w inny sposób, aby wprowadzić go na nowy poziom. Co prawda właśnie zrobiłem dwudziestokilometrowe wybieganie w crossie, ale to pseudo bełkot (który też kiedyś stosowałem) nijak mający się do efektywności. Prawie.
Dzięki wprowadzeniu powyższych zmian, zyskałem kilka godzin tygodniowo. Kilka godzin które mogę przeznaczyć na zwiększenie efektywności. Mogę więcej, mogę dłużej, mogę dalej i mogę szybciej. Mogę.
Nie tego jednak tu szukasz, a nawet jeśli, to nie znajdziesz. Te kilka godzin poświęcam na… nic. Nic na czym można zbić trochę zaangażowania na LinkedIn.
Nic nie będę więcej robił. Zrobiłem wystarczająco, żeby osiągnąć nic.
…espresso się skończyło.
Uśmiechnij się.
Zaraz zacznie działać.
//Photo by SpaceX on Unsplash