22-24 listopada 2019. Wordcamp Łódź 2019 i… wszystko jasne!

Po długiej, ponad rocznej przerwie od ostatniego WordCampa w Poznaniu, przybyłem do Łodzi. Jak zawsze razem z Piotrkiem Misztalem byliśmy tam nie tylko jako uczestnicy, ale także jako organizatorzy WordUp! Kalisz, czyli naszych lokalnych spotkań miłośników WordPressa i nowych technologii.

Z racji dekady doświadczenia ;), w Łodzi zameldowaliśmy się dzień wcześniej, tak aby „posmakować” Łodzi i konferencji w 100%.

Rodzina.

Pisałem to rok temu, tym razem także napiszę: to dla nich przyjeżdża się na WordCampa, to Oni sprawiają, że znów jesteś tam, gdzie chcesz być. To te małe avatary z komunikatorów, które znów przemieniają się w żywych, wesołych i do bólu pozytywnych ludzi. I jak co roku déjà vu, jak co roku siedzisz z nimi jakbyś spotkał właśnie kumpla z podwórka, z którym „haratałeś w gałę” godzinę temu. Najwięksi specjaliści od WordPresssa w Polsce, tuzy zabezpieczeń systemowych, optymalizacji procesów renderowania, typów, deploymentu… rodzina WordPressa. Moja rodzina.

Contributor Day.

Od tego się wszystko zaczęło w tym roku i to dobra praktyka, wypracowana już wcześniej. Kilka stolików tematycznych, przy którym każdy mógł — w miarę własnych możliwości — współuczestniczyć w rozwijaniu WordPressa. Klasyka, można by rzec.

Pierwszy raz mieliśmy stolik „WordPress dla początkujących”, który okazał się bardzo potrzebny, sądząc przynajmniej po jego obłożeniu. Na przyszłość zapewne trzeba będzie tam zaprząc do koordynacji jeszcze więcej zaprawionych w bojach praktyków, bo tematy pojawiały się tam naprawdę przeróżne, a warto uczyć dobrych praktyk od początku.

Brakowało mi bardzo stolika „Community”, choć próbowałem go lekko „wymusić” na organizatorach, ale się nie dali! (ale wiem gdzie mieszkają, pogadam z nimi…).

Na następnym WordCampie tematu nie odpuszczę, bo musimy nad tym pracować, co zresztą ustaliliśmy w Łodzi dzień później.

Warsztaty.

Pierwszy dzień to także dzień warsztatowy. 12 sesji tematycznych, od typowych miękkich zagadnień, po prawdziwe potwory dla developerów siedzących w piwnicach.

Raz.

Osobiście byłem na świetnym warsztacie Dagmary PakulskiejWyróżnij się albo zgiń! Czyli profesjonalny profil na LinkedIn to Twoje być albo nie być w branży”, który pozwolił mi na kolejne już podejście do LinkedIna. O merytoryczne zaplecze Dagmary mogłem być spokojny. żeby nie być gołosłownym, zacytuję rekomendację, którą wystawiłem Dagmarze, oczywiście na LinkedIn!

Uczestnicząc w warsztatach z używania Linkedin, prowadzonych przez Dagmarę, mogłem zobaczyć ją przy pracy. Profesjonalistów i ludzi w dużą wiedzą spotykałem na swojej drodze często. Osób z pasją do tego co robią już rzadziej. Jednostki obdarzone tym błyskiem w oku, który Dagmara niewątpliwie posiada, policzyłbym na jednej ręce. 90 minut, które trwało kilka chwil. Każdy slajd z prezentacji lepszy od poprzedniego. Pewność w głosie i język ciała mówiący „tak, jestem tego pewna bo robiłam to tysiące razy i to działa“. Jednym słowem merytoryczna petarda w połączeniu z żartem i luzem w przekazywaniu wiedzy. Warta każdych pieniędzy. Współpraca do powtórzenia.

Marcin Andrzejewski

Dwa.

Drugi, warty odnotowania warsztat to oczywiście „Stwórz sklep na WooCommerce w 90 min.” naszego kaliskiego Piotrka Misztala ;). Tutaj nie będę obiektywny, a na prezentacji Piotrka o tej tematyce byłym już wcześniej, więc wspomnę tylko, że zapisy na te warsztaty trwały klika minut i miejsca się skończyły, a lista rezerwowa była spora.

Trzy.

Genialną sprawą była niespodzianka od WP Desk, a mianowicie warsztaty z „Profilowania smaku kawy”! Nie pije kawy (poza kampaniami wyborczymi), ale byłem na tych warsztatach, bo to była jedna z tych rzeczy, które odróżniają WordCampa od innych konferencji. Społeczność i luz! Maciej, gratulowałem Ci zaraz po warsztatach, zrobię to jeszcze raz tutaj. Wielki ukłon za pomysł i zaangażowanie!
(tylko dodaj mnie do kontaktów na LinkedIn, bo mi SSI siada!)


Bohaterem tego dnia był Dziudek, który biegał miedzy salami wykładowymi jak maszyna. Chciałbym zobaczyć wyniki z aplikacji „Zdrowie” po tym dniu. Kawał dobrej roboty i zacny kilometraż jak mniemam.

Prelekcje.

Dzień drugi i trzeci to prelekcje. Tym razem postawiono na nową formułę 18. minutowych wystąpień. Na pierwszy rzut oka, coś niemożliwego do zrealizowania, bazując na doświadczeniach poprzednich edycji. Niby agenda była zawsze pilnowana, ale bywało z tym różnie. Mieliśmy wystąpienia po 15 i po 60 minut, prelegenci często się rozwlekali itd.

W Łodzi miało być inaczej, szybciej, dynamiczniej i punktualniej. I tak było! Musze przyznać, że 18 minut jest faktycznie dobrym rozwiązaniem w zdecydowanej większości przypadków. Mięso, esencja, chwila na oddech i koniec.

Tutaj szacunek dla organizatorów, że zdecydowali się na taki krok, bo było trochę krytyki jeszcze przed imprezą, ale sprawdziło się, a oni brali za to odpowiedzialność!

Rozmawiałem z nimi, jeszcze na gorąco, po konferencji i zasugerowałem, że można pomyśleć na przyszłość o przerwach co trzy prezentacje, bo cztery tak skondensowane dawki wiedzy, mogą lekko zabić ;). Być może przełamać to sesjami Q&A po każdym bloku, bo… no właśnie:

Sesja Q&A.

Kolejna tegoroczna nowość to:

  • brak możliwości zadawania pytań bezpośrednio po prezentacji;
  • aplikacja do oceny prezentacji/prelegenta
  • pytania można było zadawać przez cały czas od startu prezentacji do rozpoczęcia Sesji Q&A;
  • sesja Q&A na zakończenie całego dnia prezentacji.

Tak jak sama aplikacja, możliwość pytania za jej pomocą oceniam bardzo pozytywnie, tak zastanawialiśmy się, czy wprowadzenie sesji Q&A po bloku prezentacji, a nie po całym dniu, nie byłoby lepsze.

Rozumiem argumenty organizatorów, że to wymusiło na prelegentach konieczność pozostania do końca dnia wśród uczestników, co bezsprzecznie buduje relacje i zwiększa szanse na porozmawianie w kuluarach po prezentacji.

Sprawa do przemyślenia.

Prezentacje.

Mówiąc szczerze, to byłem może na 8-10 z ponad 50 prezentacji, jakie można było zobaczyć na konferencji. Dlaczego? Bo na WordCampa przyjeżdża się po wiedzę, ale także po kontakty, czy jak to mawiają rdzenni Polacy:

Networking.

Sól tej ziemi! To właśnie podczas tych rozmów, ludzie poznają się ze sobą, rozmawiają i traktują się z szacunkiem bez względu na to, czy jesteś tu po raz pierwszy czy dziewiąty. Tutaj rodzą się też wielkie plany na podbój galaktyki. W końcu gdzie, jak nie w Łodzi, ziemi obiecanej! To przecież tutaj Karol, Maks i Moryc, słowami Władysława Reymonta drzewiej to planowali:

– Tak, ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic – zaśmiał się głośno.
– To razem właśnie mamy tyle, w sam raz tyle, żeby założyć wielką fabrykę…

Władysław Stanisław Reymont

I to dzieje się na WordCampie. I w tym warto uczestniczyć na równi z prelekcjami, warsztatami i oficjalnymi elementami konferencji. Otwórz umysł!

Tajne spotkanie.

Po dekadzie udało się także zorganizować tajne spotkanie organizatorów WordUpów w Polsce, czyli najbardziej zaangażowanej części społeczności. Oczywiście jego tajność jest anegdotyczna, co nie zmienia faktu, że było to bardzo ważne i potrzebne spotkanie. Nigdy takiego nie było i super że się odbyło.

Choć zdania są podzielone, to osobiście uważam, że jak na ponad 30 osób, udało się naprawdę przeprowadzić je sprawnie i jakieś małe konkluzje zapadły. Wnioski (no może wnioseczki), powoli wdrażamy w życie, zobaczymy co będzie dalej.

Jedno jest pewne, albo zaczniemy coś zmieniać, albo nie możemy oczekiwać odmiennych rezultatów, niezmieniająca nic! Tak więc trzymajcie kciuki, zmiany nadchodzą ;).

After aftera, after, middle, bifor, bifor bifora.

Kto był, ten wie, kogo nie było, niech będzie następnym razem. Każdy był inny, od kameralnego piwka na Offie, po poważne dysputy przy okrągłym stoliku i butelce Ardbega.

Fakt. Starzejemy się. Ale k***a z klasą ;).

Jeśli kiedykolwiek przyjedziesz na WordCampa, przyjdziesz na integrację i nikt do Ciebie nie podejdzie, nie przebije piątki, nie dosiądzie się do Ciebie lub zaprosi do stolika „loży szyderców”, to… nie jesteś na WordCampie! Tu dzieją się rzeczy magiczne, setki ludzi nie mogą się mylić ;).

14 listopada, 14:50.

Deadline. Koniec strefy komfortu.

Właśnie wtedy musiałem — ale też bardzo chciałem — przemówić do 400. uczestników konferencji i opowiedzieć im o „O alchemii, matematyce i typografii w WordPressie, czyli kiedy Au=1,6180339887…”.

Taki wybrałem sobie temat, bo kocham literki od dawna i mogę o nich rozmawiać godzinami… lub przez 18. minut, przyodziany w WordCampowe skarpetki, tak jak obiecałem Maćkowi Palmowskiemu :).

Marcin Andrzejewski podczas prezentacji „O alchemii, matematyce i typografii w WordPressie, czyli kiedy Au=1,6180339887…”.

O moich wrażeniach z samej prezentacji, o procesie jej przygotowania i wielu innych, małych rzeczach które mnie przy tym spotkały, powstanie osobny wpis (jeśli go tu jeszcze nie ma podlinkowanego, to znaczy że jeszcze nie powstał!).

Dość powiedzieć, że była to moja pierwsza prezentacja na WordCampie, pierwsza prezentacja przed taką liczną publicznością i tak naprawdę… pierwsza prezentacja publiczna ever!

Sądząc po ocenach i komentarzach, a także wzmiankach w necie, dałem radę :). Ale, ale… ja nie o tym, na gwiazdorzenie przyjdzie czas…

<żebrolike mode>Jeśli prezentacja Ci się podobała, i uznasz że warto, napisz mi proszę rekomendację na moim profilu na LinkedIn. < /żebrolike mode>

Pytania.

Nowa formuła pozwoliła na zadawanie pytań przez aplikację, ale nie na wszystkie udało mi się odpowiedzieć podczas Sesji Q&A, więc tutaj zamieszczam odpowiedzi na pozostałe (zachowana oryginalna pisownia).

Pytanie nr. 1: Dzięki za 18 minut zaczarowania nas Powiedz proszę czy masz jakieś przykłady minimalistycznych stron spełniających regułę Au. Takie z których byłbyś dumny gdybyś to Ty je projektował

Niezmiernie mi miło! Dziękuję!

Niestety, nie mam katalogu takich witryn. Po pierwsze dlatego, że takie zastosowanie jednej skali (w tym przypadku „Złotego podziału”) w całym projekcie, zdarza się niezwykle rzadko, bo wbrew pozorom jest bardzo ograniczające dla niewprawionych w bojach projektantów i nie zawsze pasuje do założeń klienta ;).

Pełna witryna, zaprojektowana bardzo ortodoksyjnie, na której wdrożona jest w pełni jedną skalę typograficzną z niuansami o których mówiłem podczas prezentacji to raczej święty graal i nikt jej nie widział ;).

Po drugie pamiętaj, że 1,618≠1,618 ;).

Oczywiście, są perły, w które mogę patrzeć godzinami, a ponieważ „less is more”, pozwól, że polecę jedną kreację, za to wybitną:

Darmowy, gotowy do ściągnięcia szablon katalogu on-line „Agata Bielen (freebie)”. Polecam, bo to maestria najwyższych lotów, nie tylko w typografii, ale także w projektowaniu graficznym.


W razie dalszych pytań, pisz śmiało na profilu na LinkedIn lub Facebooku.

Pytanie nr. 2: Co sądzisz o kerning fontu oraz czy warto stosować?

Super pytanie! Czy warto stosować kerning? Powinienem zachować się jak prawnik i odpowiedzieć: „to zależy”.

Pytanie tylko, czy na pewno chodzi Ci o kerning. Bo kerning to technika zmieniania odległości pomiędzy poszczególnymi znakami (literami, cyframi, znakami interpunkcyjnymi itd.) i za jej pomocą możemy korygować tzw. „światło międzyliterowe”, czyli nie tyle same odległości pomiędzy nimi, ale ilość „przestrzeni i oddechu” pomiędzy znakami.

Kerningiem manipulujemy pomiędzy dwoma znakami występującymi obok siebie, dlatego też zmiana kerningu pomiędzy nimi, nie ma wpływu na zmiany w pozostałych znakach w zdaniu/linii/akapicie.

W CSS możemy wybrać, czy chcemy aby zastosować kerning zaproponowany przez autora fonta, jeśli takie informacje w nim zawarł, zdać się na przeglądarkę, lub go wyłączyć zupełnie. Dobry przykład w artykule „font-kerning”.

Możemy też zmienić inne parametry fonta i zastosować bardzo złożone ustawienia kerningu za pomocą np:

font-feature-settings
font-optical-sizing
font-stretch

Lecz Tobie zapewne chodzi (pewności jednak nie mam) o zmienię odstępu wszystkich znaków w akapicie/linii/wierszu. Coś co znamy z edytorów tekstu lub programów graficznych.

Ta technika w typografii nazywa się „tracking” i zmienia ona jednym parametrem odległości równomiernie dla całości, mówi się że zmienia „gęstość składu”.

W CSS uzyskujemy to za pomocą:

letter-spacing

Możemy się tutaj nawet lekko zabawić z trackingiem, bo CSS daje nam możliwość nie tylko ustawienia optymalnego dla nas odstępu, ale także minimalnej oraz maksymalnej wartości odstępów między znakami.

Wracając zaś do pytania: czy warto? Żeby łamać zasady, trzeba je najpierw bardzo dobrze poznać. Aby ustawiać znaki po swojemu i zmieniać ich szyk, gęstość itd. trzeba mieć naprawdę wprawione oko. Jeśli uważasz, że tego potrzebuje Twój projekt, aby przekaz był optymalny, to zmieniaj.

Zawsze jednak zadaj sobie pytanie, czy wiesz, po co to zmieniasz ;).


W razie dalszych pytań, pisz śmiało na profilu na LinkedIn lub Facebooku.

Pytanie nr. 3: Jak dobrać wielkość odstępu pomiędzy wierszami do wielkości fontu, w zgodzie ze złotym podziałem?

Pssst… użyj kalkulatora o którym wspominałem w prezentacji :).

A poważnie, jeśli ustawisz sobie parametr

line-height

na 1,618 (bez określania jednostek), to odstępy pomiędzy wierszami ustalą się same. Będą bazować na wielkości fonta dla danego elementu, a więc paragraf 10 px będzie miał wysokość linii na teoretycznych 16,18 px, a nagłówek np. 100 px (podaje tę wartość tylko dla łatwiejszego unaocznienia o co chodzi) teoretycznie 161,8 px.

Tak więc odległości pomiędzy poszczególnymi wierszami będą inne w px w zależności od rodzaju elementu. Choć w CSS, wystarczy jedna wartość dla całej witryny.

Oczywiście to uproszczenie, bo jeśli zaczniesz korzystać np. z em zamiast z rem, lub z innych jednostek, a do tego zachcesz uwzględniać optymalną szerokość linii, to wyjdzie Ci, że jednak 1,618≠1,618 i najlepiej wrócić do kalkulatora!


W razie dalszych pytań, pisz śmiało na profilu na LinkedIn lub Facebooku.

Koniec! #wcldz czas wspominać.

Choć czuję, że to dopiero początek, bo planów jest wiele, pomysłów jeszcze więcej, a i profesjonalistów do ich wdrażania mrowie.

Chcę jeszcze tylko wspomnieć o organizatorach i wolontariuszach (Marianna, Dziudek i wielu innych, których nie znam z imienia), bo to jak się organizuje WordCamp, również determinuje jej klimat i otwartość.

Znów posłużę się rekomendacjami, jakie wystawiłem im na LinkedIn (Dagmara powinna dać mi jakąś odznakę po warsztatach 😉 ).

Agnieszka Palmowska

Człowiek orkiestra. Podczas WordCamp Łódź 2019 była odpowiedzialna za identyfikację wizualną całej konferencji, materiały graficzne, a następnie za media społecznościowe, wszystkie kanały komunikacji itd.

To wszystko z perspektywy prelegenta, którym miałem okazję być, okazało się bardzo ważne. Cała ścieżka komunikacji na linii organizator–uczestnik wpływała na odbiór mówcy przez osoby uczestniczce w konferencji. Jako prelegent czuję się dopieszczony. Informacje o mnie oraz o mojej prezentacji docierały za pomocą różnych kanałów. Widziałem Agnieszkę przy pracy podczas konferencji, rozmawiałem przed i po. Zawsze konkretna, a jednocześnie niezwykle przyjemna we współpracy.

Polecam współpracę z Agnieszką, ja będę ją bezwzględnie kontynuował.

Z czystym sumieniem mogę napisać, że jako jedna z organizatorek jest odpowiedzialna za niewątpliwy sukces całego przedsięwzięcia.

Maciej Palmowski

Maciej, z którym miałem okazję współpracować podczas organizacji konferencji WordCamp, okazał się nie tylko bardzo sprawnym organizatorem, ale także niezwykle koncyliacyjną osobą. Swoimi działaniami wspaniale potrafił połączyć członków zespołu oraz ich odmienne temperamenty.

Dobry człowiek i profesjonalista. Podczas jednej z naszych wcześniejszych współprac, okazał się także bardzo dobrym mówcą i świetnie poprowadził wykłady ze swojej głównej specjalizacji, czyli programowania i WordPressa.

Polecam współpracę z Maćkiem każdemu!

Kamil Porębiński

Podczas WordCamp Łódź 2019, którego był organizatorem mogłem z nim współpracować jako prelegent. Syntetyczny w decyzjach, zorganizowany i sprawnie zarządzający zespołem.

Wydający proste i zdecydowane komunikaty trzymał w ryzach 400. uczestników, prelegentów, wolontariuszy, sponsorów i sprawnie komunikował się z obsługa obiektu konferencyjnego. Profesjonalista.

Dziękuję, że mogłem z Wami współpracować i zaufaliście mi w temacie prezentacji. Działamy dalej i „do zobaczenia”!

p.s.

Jeśli ktoś zapyta „no to kiedy WordCamp Kalisz”, będę banował ;))))))).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *